Nowoczesne technologie oraz ich zastosowanie nie# raz już dały nam znać o sobie jako rozwiązania kontrowersyjne. O niemałym zaskoczeniu możemy też mówić, jeżeli chodzi o komisarza australijskiej policji. Otóż urzędnik ten wyszedł z propozycją, aby informować państwo poprzez aplikację o tym, że zgodziliśmy się na odbycie stosunku seksualnego.

Czy rzeczywiście więc innowacyjne technologie miałyby dotyczyć nie tylko rozrywek takich jak bonus bez depozytu, ale również naszych najbardziej intymnych sfer życia osobistego? Brzmi to trochę jak ponury scenariusz jakiegoś filmu dystopijnego, ale dyskusja na te tematy, jak widać, trwa. Nie bez znaczenia jest fakt, że takie pomysły rodzą się w głowie w kontekście powszechnie trwającej dyskusji na temat wolności seksualnej mężczyzn i kobiet oraz przemocy z tym związanej.

Rejestracja intymnych zbliżeń

Temat świadomej zgody na odbycie stosunku seksualnego przerobiliśmy chyba już wszyscy. Od wielu lat w przestrzeni publicznej można napotkać rozmaite refleksje na ten temat, chociażby jeśli chodzi o przemoc szkolną albo w pracy. Powszechnie znany projekt społeczny o nazwie “me too” uświadamia nam jak bardzo często, nawet nieświadomie, padamy ofiarą przemocy seksualnej. Zapewne australijski komisarz policji miał szczere i dobre chęci, wychodząc z taką propozycją. Zaproponował, więc aby każda osoba, która zgodziła się na seks, zatwierdziła ten akt swojej woli, wybierając właściwą opcję umieszczoną w aplikacji. W ten sposób fakt ten zostałby zarejestrowany i widniał w bazie danych. Jeżeli w przyszłości wystąpiłyby pewne problemy i niejasności, co do tego, czy wystąpiło nadużycie, czy też nie, byłoby to dowodem, czy konkretna osoba zgodziła się na odbycie zbliżenia, czy też nie. Pomysł jak się okazuje, znalazł wielu zwolenników, ale także jak zwykle w takiej sytuacji, gdy chodzi o kontrowersyjne pomysły, również krytyków.

Niebezpieczeństwo wykorzystania aplikacji

Nie ma takiego problemu społecznego, abyśmy nie mogli stwierdzić, że kij ma dwa końce. Są więc dobre, ale również złe strony takich pozornie dobrych pomysłów. Otóż wiele osób natychmiast skrytykowało komisarza z Australii za to, że chyba raczej krótkowzrocznie podszedł do całego tematu. Argumenty przeciwko takiej idei znalazły się natychmiast. Najważniejszym problemem chyba intuicyjnie nawet rozumianym są obawy o to, że zaczęłyby występować tutaj w dużej ilości nadużycia dotyczące wyrażenia zgody na zbliżenie seksualne. Czy przecież dużo trzeba, aby w krytycznej sytuacji zmusić potencjalną ofiarę do wybrania takiej opcji w aplikacji? Można by to przyrównać do napadu na tle rabunkowym, gdy z wykorzystaniem niebezpiecznego narzędzia wymuszane jest podanie pinu do karty. Nie jest przecież to dla przestępcy zadanie trudne nastraszyć kogoś przerażonego. Tak więc w konsekwencji nie dość, że osoby obawiające się o własne zdrowie i życie szybko by wyraziły zgodę na wybranie opcji w aplikacji, to potem jeszcze w razie procesu miałyby ogromne problemy z udowodnieniem, że się nie zgodziły na zbliżenie.

Zagrożenie zwiększoną inwigilacją

Oczywiście w kontekście kontrowersyjnej aplikacji występuje jeszcze dodatkowe zagrożenie w kontekście i tak już obecnej inwigilacji społecznej. Wiele osób już narzeka, że urzędy wiedzą o nas bardzo dużo z uwagi na powszechną cyfryzację. Nietrudno się domyślić, że opisywana aplikacja mogłaby być wykorzystana w celu jeszcze bardziej zintensyfikowanego nadzoru państwowego. Dzięki takiej opcji administracja wchodziłaby w posiadanie przecież bardzo intymnych informacje na temat naszego życia. A czy chcielibyśmy, aby urzędnicy wiedzieli, co, z kim i kiedy robimy?

 Materiał Partnera - Artykuł Sponsorowany

Powrót Drukuj